Ze świata
Ważna decyzja Departamentu Handlu
Brytyjski tygodnik Computing z 2 marca br. donosi, że Departament (Ministerstwo) Handlu USA powziął decyzję włączającą obrót oprogramowaniem do obszaru działania ustawodawstwa antydumpingowego (unfair trade laws). Oznacza to, że jeśli Departament Handlu uzna, iż importowane oprogramowanie jest oferowane w USA po cenie niższej niż rzeczywisty koszt jego wytworzenia (tnie development cost), to będzie ono obłożone specjalną, bardzo wysoką opłatą celną import tariff). Wedle cytowanego tygodnika, karnym opłatom celnym może podlegać np. import oprogramowania będącego handlową wersją programów opracowanych przez zespoły korzystające z jakichkolwiek subsydiów, w tym - przede wszystkim - rządowych i międzynarodowych. Wysokie cło nałożono już na oprogramowanie pochodzące z Singapuru, gdzie rządowy Instytut Informatyki i opracowywał programy komputerowe sprzedawane później na rynku światowym przez prywatne przedsiębiorstwo CSA (Computer Services Advisors). Z podobnymi restrykcjami spotka się też zapewne oprogramowanie oferowane przez firmy europejskie biorące udział w programach Esprit Eureka, jak wiadomo finansowanych ze źródeł rządowych.
W tygodniku Computing wyraża się przypuszczenie, że głównym celem powziętej decyzji jest ochrona amerykańskich firm programistycznych przed konkurencją ze strony firm zagranicznych, korzystających z tańszej siły roboczej lub rządowych programów rozwoju. To ostatnie dotyczy w szczególności Japonii, gdzie rząd podjął poważne wysiłki w celu zbudowania liczącego się przemysłu programistycznego (którego dotychczas tam raczej nie ma!). Bazujące zaś na taniej sile roboczej przemysły informatyczne rozwinęły się już w Indiach, Brazylii, Irlandii i na Filipinach; z tych krajów pochodzi najwięcej oprogramowania konkurującego na rynku amerykańskim z rodzimymi wyrobami.
Powołując się na E. Yourdona, jednego z najbardziej znanych ekspertów z dziedziny przemysłowej inżynierii oprogramowania, autor doniesienia w tygodniku Computing zauważa, że kraje rozwijające się stosują czteroetapową strategię zdobycia istotnego udziału w amerykańskim rynku oprogramowania, którego globalną wartość szacuje się na 120 mld dol. Otóż kraje te najpierw - w etapie pierwszym - eksportują programistów, którzy zdobywają zaufanie Amerykanów do kwalifikacji zawodowych programistów z danego kraju. Etap drugi to wytwarzanie oprogramowania na zamówienie i pod nadzorem firm amerykańskich, ale już w kraju. W etapie trzecim pojawia się eksport na rynek amerykański gotowego oprogramowania standardowego. Etap czwarty, najbardziej lukratywny, to eksport specjalnego oprogramowania i usług informatycznych, w których dany kraj celuje. (Brazylia na przykład, kraj ze stałą hiperinflacją, może poszczycić się znakomitymi nadążnymi systemami bankowymi - real-time banking software.)
W zakończeniu doniesienia w tygodniku Computing stwierdza się, że w połączeniu z dającym się ostatnio zaobserwować nasileniem zabiegów firm amerykańskich o przyznanie ochrony patentowej programów i o zwiększenie zakresu ich ochrony prawem autorskim, decyzja Departamentu Handlu USA zdaje się świadczyć o zamiarze zamknięcia amerykańskiego rynku przed importowanym oprogramowaniem, tj. o zamiarze uniemożliwienia tego, by zagraniczna konkurencja mogła przekroczyć granice między etapem drugim a trzecim.
Szperacz