Polskie Towarzystwo Informatyczne
NUMER ARCHIWALNY:     11 / 53 rok V | listopad 1986
Archiwum
Menu chronologiczne Menu tematyczne


Polskie Towarzystwo Informatyczne

O języku polskim w informatyce ciąg dalszy
 
Disce puer latine,
ego faciam te mościpanie*
                Podczas jednej z relacji z Koncertu Dinozaurów z Sopotu przypomniano, że pierwsi polscy wykonawcy nowej fali muzyki młodzieżowej śpiewali piosenki angielskie. Później rozpoczęto spolszczanie tych piosenek, a wreszcie pojawiły się całkowicie polskie teksty oraz muzyka oparta na naszym rodzimym folklorze. Odwołałem się tutaj do wspomnień z młodych lat, gdyż słowa te można obecnie odnieść do rozwoju informatyki w Polsce. Uważam, że nadszedł już czas, aby przejść od kopiowania i spolszczania oprogramowania do własnych, ojczystych rozwiązań. Dlatego też podejmuję jeszcze raz próbę polemiki z obrońcami języka angielskiego w informatyce. Wywołał mnie zresztą do tablicy kol. Maciej M. Sysło w liście do redakcji zamieszczonym w Biuletynie PTI nr 5–6, 1986.
                Aby nie zanudzać czytelników powtarzaniem argumentów przedstawionych już na łamach Informatyki w moich wypowiedziach: Nasz drugi język ojczysty (nr 9, 1984), A jednak po polsku (nr 1, 1986) oraz w Biuletynie PTI Basic po polsku? (nr 9, 1985), spróbuję udzielić odpowiedzi tylko na argumenty wysunięte przez kol. Sysłę.
                Zgadzam się, że jedną z najistotniejszych cech języka programowania jest “czytelność” tworzonego w nim oprogramowania. Dotychczas nie spolszczano języków programowania, bo nie było takiej potrzeby. Języków programowania używali tylko wtajemniczeni programiści informatycy z konieczności posługujący się na co dzień językiem angielskim. I, oczywiście, z ich punktu widzenia nie ma i nie będzie dalej takiej potrzeby. Nam chodzi tutaj przede wszystkim o niezawodowych użytkowników komputerów. Nadal twierdzę, że propozycja, aby składać polskie czcionki nakładając na litery znak przecinka lub apostrofu, jest beznadziejna. Widziałem już kilka lepszych rozwiązań “nauczania” obcych komputerów polskiego zestawu liter.
                Oczywiście, pozycja języka angielskiego w informatyce profesjonalnej jest nie zagrożona (tak jak łaciny w medycynie, biologii i prawie), podobnie jak w porozumiewaniu się pilotów z ośrodkami kontroli lotów (chociaż właśnie skrótowość języka angielskiego była częściową przyczyną katastrofy lotniczej na Teneryfie). Musimy jednak odróżnić użytkowanie wiedzy informatycznej w praktyce od jej tworzenia, tak jak rozróżnia się badania w medycynie i badania pacjenta. Żaden lekarz nie powie choremu, że ma oticis externa, lecz tylko że ma zapalenie ucha i musi leżeć w domu. Podobnie, zwykli użytkownicy mikrokomputerów powinni porozumiewać się z nimi po polsku i to nie tylko posługując się jednym z języków programowania, lecz także korzystając z poleceń i komunikatów systemu operacyjnego. A już bezwzględnie język polski i tylko taki powinien być obecny w konwersacji z programami aplikacyjnymi, redakcji tekstów, baz danych czy systemów wyszukiwania informacji. Ktoś powie, że to mrzonki. Jeszcze dziś — może tak, ale jeżeli już teraz nie zaczniemy o to dbać, to zawsze będziemy skazani na dziwolągi polsko–angielskie. Pamiętam, że kiedyś w kabaretach wyśmiewano “zablindowanie klapy, bo nie ryksztosuje”; myślę, że dziś tym samym celom może służyć powiedzenie “forwarduj, 10 stepów ripitem 4 razy”.
                Bez wprowadzenia języka polskiego mikrokomputery trafiające do biur, fabryk, PGR–ów itp. będą traktowane jako obce ciało. Ostatnio Hewlett–Packard wyprodukował stanowisko dyrektorsko–sekretarskie, dzięki któremu dyrektor może wprost na ekranie pokazać palcem to, co w danej chwili ma dla niego wykonać komputer. A my każemy polskim dyrektorom uczyć się języka angielskiego
                Trzecim argumentem kol. Sysły jest to, że informatyka dla uczniów nie powinna się różnić od profesjonalnej. Dziwię się bardzo takiemu stanowisku — i nic z tego nie rozumiem. Czy aby na pewno mamy uczyć uczniów w szkole według skróconego kursu uczelni wyższej? A jeśli tak, to jakiej? Uniwersyteckiej czy politechnicznej? Czuję, że tutaj dochodzimy do sedna sprawy i nieporozumień. Informatyka nie jest tylko nauką programowania w ujęciu teoretycznym i praktycznym. Również ważne są problemy konstrukcji sprzętu, aby był coraz tańszy i lepszy. Informatyka dla uczniów powinna być przystępną i zrozumiałą w praktycznym użytkowaniu prezentacją możliwości zastosowań i ograniczeń.
                I argument ostatni, powracający do braku polskich liter na klawiaturach. Jeżeli czegoś dotychczas nie zrobiono (a nie było wielkiej potrzeby), to nie znaczy, że jest to niemożliwe. Najwyższy czas, aby teraz twardo stanąć na stanowisku, że żaden popularny komputer (domowy, szkolny) wyprodukowany w Polsce nie powinien być dopuszczony do sprzedaży bez polskiego alfabetu. Powinno to dotyczyć również drukarek serii D–100! Już dziś rozumieją to niektóre firmy prywatne.
                Na zakończenie tej części polemiki odsyłam jeszcze do sprawozdania kol. Anny Kuźnickiej ze spotkania na temat języka polskiego — zob. Biuletyn PTI, nr 1–2, 1986.
                Autor omawianego listu do redakcji polemizuje także z kol. Piotrem Coftą, który się wypowiadał w Biuletynie na temat użytkowania Spectrum. Nie do mnie należy tutaj udzielanie odpowiedzi, ale jeżeli już jestem przy tablicy, to pozwolę sobie i w tym punkcie nie zgodzić się z kol. Sysłą. Oczywiście, nie można czekać, aż przemysł wyprodukuje odpowiednią liczbę dobrych komputerów szkolnych. Ale umówmy się już dzisiaj, że to, co teraz robimy stosując Spectrum, jest złe — chociaż mamy dobre intencje. A kpiarzom wytykajmy, że stosowanie Spectrum do prac naukowych — jak to kiedyś wyczytałem w zapowiedziach seminarium bardzo poważnej instytucji naukowej — jest po prostu śmieszne. Dalej, zamiast kolejnych argumentów, odsyłam do felietonu WMT, zamieszczonego w Biuletynie PTI, nr 7–8, 1985.
                Na zakończenie polecam wszystkim, nadal wątpiącym w sens stosowania języka polskiego w informatyce, książkę A. Cegieły i A. Markowskiego pt. Z polszczyzną za pan brat (Iskry, Warszawa 1986). Przyjemnej lektury.
Wacław Iszkowski


* Władysław Kopaliński: Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych. Wiedza Powszechna, Warszawa 1970.
Archiwum PTI Ewa Łukasik ( elukasik@cs.put.poznan.pl) Grzegorz Przybył ( grzegorz.przybyl@wp.pl ) www.pti.org.pl Kontakt PTI ( pti@pti.org.pl )
Tutorial


Tutorial

Wyszukiwanie

Całość
tylko prodialog
tylko biuletyny
tylko konferencje
tylko multimedia
tylko sprawozdania
tylko uchwały
tylko zawody
tylko zjazdy
pozostałe treści

Rodzaj przeszukiwania
Słowa kluczowe
Pełen tekst

pelen zakres dat
ograniczony zakres
od:

do:




Kontakty

Instytut Informatyki

Polskie Towarzystwo Informatyczne

Nasz Skrzynka Pocztowa

+ - D A