CO przeszkadza?
Co przeszkadza we wprowadzaniu mikroelektroniki cyfrowej do przemysłu? W kraju — to na ogół wszyscy wiemy albo myślimy, że wiemy. The Economist z 2 lutego 1985 analizuje przyczyny hamujące wdrażanie mikroelektroniki w przemyśle trzech krajów Europy Zachodniej: Wielkiej Brytanii, RFN i Francji. Najpierw trochę statystyki. Udział fabryk, w których używa się mikroelektroniki, jest następujący: w RFN 51%, w Wielkiej Brytanii 47%, we Francji 38%. Udział fabryk, w których mikroelektronikę stosuje się przy produkcji, wynosi odpowiednio 49, 44 i 37%, a fabryk wytwarzających wyroby zawierające mikroukłady — 13, 10 i 7%. Najczęstszym zastosowaniem produkcyjnym jest programowane sterowanie urządzeniami; wprowadzono je do 19% fabryk w RFN, 14% fabryk francuskich i 13% brytyjskich. Komputerowe wspomaganie prac projektowych stosuje się w 8% fabryk RFN, 6% francuskich i 4% brytyjskich. Roboty pracują w 2% fabryk we Francji oraz w co setnej w Wielkiej Brytanii i w RFN (dwukrotnie częściej można znaleźć urządzenia typu “podnieś, przynieś i połóż”, w niektórych środowiskach uważane już za roboty).
Dlaczego w o tylu więcej fabrykach używa się mikroelektroniki przy produkcji niż wyposaża się w nią własne wyroby? Oczywiście dlatego, że znacznie łatwiej jest kupić narzędzia, obrabiarki i całe linie produkcyjne z wbudowanymi mikroprocesorami niż wymyślić i wdrożyć do produkcji własny wyrób, w którym mikro miałoby swoje miejsce. Ogromna większość fabryk, stosujących mikroelektronikę po prostu kupuje gotowe rozwiązania, wcielone w narzędzia produkcji, wytwarzane przez niewielką liczbę wyspecjalizowanych przedsiębiorstw. Żeby zaś opanować produkcję własnego wyrobu “z wbudowanym mikro”, trzeba dysponować konstruktorami i technologami umiejącymi wyzyskać walory informatyki do zwiększenia walorów wyrobu. A takich ludzi brakuje.
Za jedną z głównych przyczyn powolnego wdrażania mikroelektroniki 55% fabryk w RFN, 50% we Francji i 45% w Wielkiej Brytanii podaje brak specjalistów umiejących twórczo posługiwać się informatyką w swoim zawodzie. Drugim, najczęściej wymienianym hamulcem jest brak odpowiedniego oprogramowania (15–30% przypadków). Koszty produkcyjne. (ok. 18%) stają na przeszkodzie znacznie rzadziej niż koszty przygotowania produkcji (ok. 22%), wymieniane równie często, jak kłopoty z uzyskaniem kredytów na etap B + R. Do najrzadziej wymienianych utrudnień należą kłopoty zaopatrzeniowe (10%) i opór związków zawodowych (8–17%, największy we Francji).
Co z tego wynika dla naszej sytuacji, różniącej się od opisanej powyżej m. in. i tym, że nie mamy — przynajmniej jak dotychczas — nawet dostawców owych gotowych zmikrokomputeryzowanych narzędzi? Ano to, że pojawienie się znacznych ilości mikroprocesorów na naszym rynku spowoduje niewyobrażalny wprost deficyt specjalistów umiejących projektować inteligentne urządzenia. A biura konstrukcyjne będą zapełnione świeżymi absolwentami, którzy w większości nie będą o tym mieli zielonego pojęcia!
Raz jeszcze potwierdza się teza, że w stosunku do zakładów produkcyjnych laboratoria szkolne należy wyposażać przed i lepiej, a nie po i gorzej. Niestety, obskurancki pogląd traktujący nakłady na unowocześnienie szkolnictwa jako nieprodukcyjne :nadal ciąży na rozdziale środków, wciąż łatwiej uzyskać mikroprocesory “do produkcji” niż “do szkoły”.
Cóż więc przeszkadza? Ano właśnie…
WMT