Polskie Towarzystwo Informatyczne
NUMER ARCHIWALNY:     11-12 / 29-30 rok III | listopad-grudzień 1984
Archiwum
Menu chronologiczne Menu tematyczne


Polskie Towarzystwo Informatyczne

Usługi komputerowe
 
                Od czasu gdy Japończycy wymyślili “piąte pokolenie”, Tokio stało się Mekką tych, co chcą być na pierwszej linii. W czerwcu 1984, dokładniej 1113, zebrał się tam IV Światowy Kongres Usług Komputerowych (Comguting Services Industry). O ile wiem, materiały tego kongresu nie zostały dotychczas rozpowszechnione; w moje ręce wpadło zaledwie kilka powielonych tekstów szukających drogi do publikacji (ew. plon publikacyjny będzie ogłoszony w Information and Management, komplet tego czasopisma jest w bibliotece Instytutu Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego).
                O ile mogłem się zorientować na podstawie tak wyimkowych źródeł, przez usługi komputerowe rozumie się gromadzenie, przetwarzanie i rozpowszechnianie informacji na konkretne zlecenie klienta lub bez specjalnego zamówienia, umożliwiając korzystanie z “gotowców” stałym abonentom, a nawet okazyjnym klientom. Chodzi więc z grubsza o ogólnie dostępne usługi informatyczne, z których korzystają te firmy i osoby prywatne, które nie chcą się bawić we własne ośrodki, zatrudniać specjalistów ani w ogóle mieć czegokolwiek wspólnego z “kuchnią” informatyki. W liczbach, ten dział informatyki nie wygląda źle. Europejskie Stowarzyszenie Usług Komputerowych, skupiające odpowiednie stowarzyszenia z 14 krajów, reprezentuje ponad 700 firm świadczących takie‚ usługi; globalne wpływy tych firm w roku 1982 przekroczyły 8 mld dol., przy średniorocznym wzroście sprzedaży usług wynoszącym 15%. Nie dysponuję porównywalnymi danymi dla całego świata, mogę jedynie podać oszacowanie ekstrapolacyjne: jedną z usług jest sprzedaż niezależnego oprogramowania (tj. programów nie stanowiących własności producentów komputerów ani nie pisanych dla konkretnego klienta, inaczej powiedziawszy, sprzedaż, programów na wolnym rynku). Udział Europy w tego rodzaju rynku (jako nabywcy) wynosił 28% w roku 1981. Jeśli przyjąć, że cały rynek usług komputerowych charakteryzuje się podobnymi proporcjami, to globalna wartość sprzedawanych usług komputerowych na świecie wynosi ok. 32 mld dol. rocznie. Można jednak sądzić, że oszacowanie to jest zaniżone, a to z następujących względów. Uczestnicy kongresu wskazywali na dwie główne przeszkody w rozpowszechnianiu usług komputerowych:
(1)   Protekcjonizm niektórych krajów dotyczący importu oprogramowania (oraz, działające podobnie, nierespektowanie w niektórych krajach prawa własności oprogramowania, co prowadzi do utraty zainteresowania takim rynkiem ze strony sprzedawców oprogramowania).
(2)   Utrudnienia transmisji danych narzucone przez niektóre kraje. Chodzi tutaj zarówno o zakazy transmisji pewnego typu danych za granicę, jak i o bardzo wysokie ceny transmisji i dzierżawy prywatnych linii telekomunikacyjnych w krajach, gdzie telekomunikacja jest w rękach monopolu państwowego.
                Okazuje się, że w gronie krajów uprzemysłowionych najbardziej protekcjonistyczną politykę w dziedzinie oprogramowania prowadzi Japonia (gdzie każda transakcja zakupu oprogramowania z zagranicy musi mieć rządową, jednostkową aprobatę, niezależnie od tego, czy nabywcą jest firma, czy obywatel; bez takiej zgody nie można przekazać kontrahentowi zagranicznemu opłaty za programy). Największe natomiast ograniczenia dotyczące transmisji danych występują w Europie, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, gdzie demonopolizacja doprowadziła w bardzo krótkim czasie do ostrej walki konkurencyjnej, obniżki cen i wydatnego polepszenia jakości usług telekomunikacyjnych.
                Wobec tych spostrzeżeń można przypuszczać, że udział Europy w obrocie oprogramowaniem jest większy niż jej udział w usługach opartych na telekomunikacji. Jeśli zaś te ostatnie stanowią większą część usług komputerowych, ekstrapolacja, którą przytoczyłem, daje oszacowanie zaniżone.
                Tak czy inaczej, usługi komputerowe to bardzo ważny sektor gospodarki krajów rozwiniętych. (Oczywiście ciągle jeszcze nie dorównujący podstawowym działom informatyki produkcji sprzętu i nierynkowego oprogramowania).
                Dominującą tendencją rozwojową usług komputerowych (przypominam, że opieram się na być może niereprezentatywnym wyborze źródeł!) wydają się być tzw. sieci przydanej wartości (Value Added Network Services, w skrócie VANS), tzn. sieciowe połączenia wielu (setek, tysięcy) stacji biurkowych (naturalnie “inteligentnych”, tj. zdolnych do lokalnego przetwarzania redagowania, prostych rachunków, obsługi małej bazy danych) z potężnymi archiwami, aktywnymi bazami danych, silnymi, dobrze oprogramowanymi komputerami itd. Sieci takie wzbogacają wprowadzane informacje przez spontaniczne aktualizacje baz, danych, obliczanie korelacji, generowanie różnych raportów, biuletynów, błyskawiczne komunikowanie o nowościach itp. Naturalnie, VANS pełnią też bardziej przyziemne funkcje poczty elektronicznej, magistral przesyłania plików informacyjnych, zdalnego udostępniania mocy obliczeniowej i in. Częstym rozwiązaniem jest tworzenie lokalnej sieci, obejmującej jedną firmę lub urząd, i traktowanie jej jako klienta VANS.
                Przedstawiciele amerykańskiego stowarzyszenia usług komputerowych podkreślali, że VANS stanowią najszybciej rozwijającą się dziedzinę informatyki, są siecią nerwową cywilizacji postindustrialnej tak dla niej istotną, jak sieć energetyczna dla cywilizacji przemysłowej. Żalili się też bardzo, że ekspansja amerykańskich VANS napotyka w Europie bariery wznoszone przez państwowe monopole telekomunikacyjne, co uznawali za przejawy protekcjonizmu handlowego, niezgodnego z GATT (międzynarodową konwencją o handlu i cłach). Oczywiście dodawali przy tym, że Stany Zjednoczone żadnych restrykcji handlowych ani żadnych ograniczeń na przesyłanie informacji nie stosują. I że we własnym interesie wszystkich krajów jest czym prędzej znieść takie ograniczenia, a najlepiej przyjąć międzynarodowe konwencje oparte wobec braku innych gotowych wzorców na amerykańskich standardach. O konieczności liberalizacji przepisów i zmniejszenia cen usług transmisji danych mówili też przedstawiciele krajów zachodniej Europy, aczkolwiek nie byli tak skorzy do korzystania z amerykańskich standardów. W sumie te referaty, które przeczytałem, miały tak jakby dwa aspekty: jeden, na pewno informatyczny, wyrażający nowego ducha zastosowań, i drugi, bardzo przypominający “techniczne” dysputy o szerokości torów kolejowych toczone w XIX wieku. Niby kolej wszyscy wiedzą rzecz ważna, ale kto będzie dostarczać parowozy i wagony? Czy zużyte w kraju X będzie można jeszcze sprzedać w kraju A? Kto na tym zarobi? - bo ten, kto będzie sprzedawać nowinki, zbierze rentę nowości, na rynku światowym nie podlegającą prolongacie. Parafrazując rzymskie przysłowie: Dwa razy bierze, kto pierwszy bierze!
Władysław M. Turski
Archiwum PTI Ewa Łukasik ( elukasik@cs.put.poznan.pl) Grzegorz Przybył ( grzegorz.przybyl@wp.pl ) www.pti.org.pl Kontakt PTI ( pti@pti.org.pl )
Tutorial


Tutorial

Wyszukiwanie

Całość
tylko prodialog
tylko biuletyny
tylko konferencje
tylko multimedia
tylko sprawozdania
tylko uchwały
tylko zawody
tylko zjazdy
pozostałe treści

Rodzaj przeszukiwania
Słowa kluczowe
Pełen tekst

pelen zakres dat
ograniczony zakres
od:

do:




Kontakty

Instytut Informatyki

Polskie Towarzystwo Informatyczne

Nasz Skrzynka Pocztowa

+ - D A