O szkole PTI uwag kilka
Rydzyna, 9–13 października 1984
Rydzyna, małe miasteczko wielkopolskie, przeżywające swą świetność za czasów Leszczyńskich i Sułkowskich, stało się na tydzień siedzibą grona polskich informatyków. Szkoła Jesienna PTI została zorganizowana przy udziale Zakładów Elektronicznych “Elwro”, a zajęcia odbywały się w salach pałacu będącego siedzibą Ośrodka Szkoleniowego i Domu Pracy Twórczej Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP). Program szkoły opublikowano w Biuletynie PTI nr 4, 1984 [streszczenia zaś wygłoszonych referatów — w Biuletynie PTI nr 9–10, 1984 — przyp, red.). Każdy z uczestników (ogółem było ok. 100 osób) otrzymał wydrukowany zbiór tekstów wykładów poprzedzonych słowem wstępnym prof. A. Bliklego, w którym za cel szkoły uznano nawiązanie kontaktów naukowych między różnymi środowiskami informatycznymi w Polsce. Trudno dziś ocenić, czy cel ten został osiągnięty, a także stwierdzić, czy dobór wykładów i sposób ich prezentacji były właściwe. Myślę, że należy to uczynić prześledziwszy uwagi uczestników poczynione na te i inne tematy w wypełnionych przez nich ankietach.
A oto kilka uwag o atmosferze szkoły i wypowiedziach jej uczestników.
Pałac, odrestaurowany w latach siedemdziesiątych, ma wspólną część hotelową oraz kilka pomieszczeń wiernie zrekonstruowanych. Przez pierwsze chwile zawiłość jego korytarzy i schodów stanowiła atrakcję dla przybywających. Pierwszy dzień zajęć — powitanie przez prof. A. Bliklego, wstępne uwagi organizacyjne, apel o integrację uczestników. Wzajemnemu poznawaniu się miał służyć rotacyjny system zajmowania miejsc przy restauracyjnych stolikach. Jak się okazało, był to pomysł bardzo dobry. Już podczas wstępnych rozmów dało się zauważyć, że uczestnikami szkoły są osoby z najróżniejszych środowisk informatycznych. Byli obecni zarówno pracownicy uczelni, jak i przedsiębiorstw bezpośrednio produkcyjnych, programiści — twórcy systemów programowania, teoretycy. Liczby osób obecnych, jeśli nie na pierwszej, to na pewno na drugiej i trzeciej godzinie wykładu, były silnie skorelowane z zainteresowaniem daną tematyką i sposobem jej prezentacji.
Istotnym momentem integrującym całe grono był wieczór zapoznawczy, drugiego dnia szkoły. Wszyscy bawili się doskonale. Mimo że ożywione rozmowy trwały dość długo, nie odbiły się one następnego dnia na formie uczestników szkoły. Wprost przeciwnie — dyskusje wyraźnie się ożywiły, a polemiki między wykładowcami i uczestnikami często trwały dłużej niż to wstępnie przewidziano w programie. W ramach zajęć rekreacyjnych niektórzy z obecnych uprawiali jogging w parku pałacowym; była też grupa stałych amatorów sauny.
Wśród ogólnych uwag, które dały się słyszeć w wypowiedziach słuchaczy, dominowały dwie:
— wykłady prezentowane w przyszłości powinny mieć charakter bardziej szkolno–kursowy niż konferencyjny i powinny być uzupełnione zajęciami praktycznymi, takimi jak pokazy lub ćwiczenia;
— warto chyba do programu szkoły dołączyć dyskusję ogólną okrągłego stołu, poświęconą tematom nurtującym środowisko informatyków w kraju.
Zbigniew Odrowąż-Sypniewski