Polskie Towarzystwo Informatyczne
NUMER ARCHIWALNY:     5-6 / 11-12 rok II | maj-czerwiec 1983
Archiwum
Menu chronologiczne Menu tematyczne


Polskie Towarzystwo Informatyczne

Notatki z podróży: Tyngsboro — Ithaca
 
                Po dziwnej zimie dziwna wiosna
                 Gospodarze mówią, że pierwsze zamiecie — ale za to jakie! — przyszły pod koniec lutego. W cieniu hotelu jeszcze leży zczerniały, szorstki śnieg. Serce Nowej Anglii: pogranicze stanów Massachussets i New Hampshire. Piękna ziemia — przypomina Bieszczady, tyle że więcej tu klonów niż buków. Stąd zaczęła się anglosaska cywilizacja Ameryki Północnej, stąd do Salem niecałe 20 km, do Bostonu — trochę ponad 70. Indianie. Osadnicy. Przemysł: wartkie potoki i rzeki to energia, a więc tartaki, folusze, kuźnie wodne. Potem tkalnie, papiernie, elektrownie. Pułkownik Jonathan Tyng założył osadę w końcu XVII w., osada przekształciła się w miasteczko. Przemysł wędruje jednak za słońcem, na zachód. Przemysł miejscowy podupada, ludność emigruje; pozostali farmerzy i obsługa turystów.
                Od kilku lat zmiana: wraca przemysł, inny — cichy, czysty, kapitało– i wynalazkochłonny, unikający tłoku i bardzo przedsiębiorczy. DEC, Wang, Prime, IMB nieco dalej, sporo mniejszych. Malownicze stare fabryki nad strumieniami zmieniają się w biura konstrukcyjne i laboratoria; ściany i fundamenty zdrowe, często z głazów, z czasów gdy budowano dla przyszłych pokoleń. Reszta do adaptacji.
                W miasteczku Tyngsboro dr An Wang — człowiek, który opatentował pamięć rdzeniową (osobisty majątek — miliard dolarów, jak podkreślają gospodarze) — w dowód wdzięczności dla stanu Massachussets, gdzie zbił fortunę, zakłada nowy uniwersytet. Pierwszy wydział inżynierii oprogramowania — działa już dwa lata, drugi — orientalistyka — ma być otwarty w tym roku. Za dziesięć lat, marzy, będzie konkurencja dla Harvarda i MIT. Na razie jest wspaniała szkoła magistrów inżynierów oprogramowania. Studentów niewielu, kilkunastu. Pracowników mniej więcej tyle samo. Komputerów — trochę więcej i wciąż przybywa.
                Szkoła już ma dobrą opinię, absolwenci robią reklamę. Okoliczne firmy nie chcą, aby studenci w Instytucie Wanga kształcili się tylko na maszynach Wanga i DECa (te kupił sam Wang: bez UNIXu nie ma dziś edukacji programistycznej, a UNIX bez WAXa to jednak nie to). Okoliczne firmy ofiarowywują więc komputery, za darmo. Inwestują w umiejętności przyszłych absolwentów. Bo kwalifikowany inżynier oprogramowania to najbardziej poszukiwany zawód pod słońcem. (Za dwa dni w Uniwersytecie Cornella dowiem się, że optymiści mówią, iż deficyt magistrów oprogramowania w USA zniknie za 5 lat, pesymiści, że za 10. Jedni i drudzy zgodni są co do tego, że deficyt doktorów oprogramowania potrwa do XXI w.)
                Wiosna, czas opróżniać magazyny domów handlowych, towar w nich leżący przynosi coraz większe straty, zwłaszcza że stopa bankowa wcale nie spada tak gwałtownie. Więc wyprzedaże. W Boston Globe z 15 marca czytam kolumny reklam: wielka obniżka cen koszul męskich (na 10,99, dziękuję!), garnitury też staniały (na 124-252). Ale jest coś ciekawego: komputer Texas TI-99/4A za 149,95. Mały, z własnym ekranem, z 16K użytecznej pamięci. Dziwne relacje cen: za garnitur prawie dwa komputery, na wyprzedaży. Dla tych setek tysięcy (a nawet milionów).komputerów w domach, biurach, sklepach potrzeba oprogramowania. Dobrego oprogramowania: użytecznego; atrakcyjnego, ni‚zawodnego. żeby przemysł nie splajtował, ludzie muszą chcieć kupować komputery; zechcą — jeśli będą mogli ich używać, będą mogli używać — jeśli będzie oprogramowanie, gotowe. Na poprawianie oprogramowania nie ma co liczyć, gdy się sprzedało kilkadziesiąt tysięcy kaset i to nie bardzo wiadomo komu. Dobrych programistów, co potrafią pisać programy na pewno dobre, potrzeba więc wielu; bardzo wielu.
                W drodze powrotnej czytam w londyńskiej gazecie, że rząd Jej Królewskiej Mości faktycznie zaaprobował raport komisji Alveya, proponujący wydatkowanie 350 milionów funtów z państwowej kasy na rozwój badań i kształcenia w dziedzinie oprogramowania przez następne pięć lat. Dla brytyjskich wydziałów i katedr informatyki idą tłuste lata. (Wydział, na którym goszczę, w bieżącym roku akademickim otrzymuje środki na potrojenie zatrudnienia, z odpowiednim, aczkolwiek mniejszym, zwiększeniem liczby studentów.) Raport Alveya motywuje propozycję takiego zastrzyku finansowego racją stanu Zjednoczenia Królestwa. Mówi się w nim m. in., że rozwój technologii informacyjnej to sprawa być albo nie być brytyjskiego przemysłu, handlu i usług, to wyznacznik brytyjskiego miejsca w świecie.
                Kto wie, czy zaważyły te właśnie argumenty, czy może echa kampanii południowo–atlantyckiej (obrona przeciwlotnicza brytyjskich korwet była bezradna wobec argentyńskich Exocetów, bo pokładowe komputery nie dały się tak przeprogramować, aby uznać te francuskie pociski za wrogie)? W każdym razie pani premier, niezbyt szczodrobliwa nawet w opinii Szkotów, zdecydowała te 350 milionów funtów wydatkować. Pod warunkiem że przemysł dołoży drugie tyle — na badania i kształcenie kadry.
                Kiedy po powrocie przyszedłem do College'u, dowiedziałem się, że kolega z sąsiedniego pokoju dostał pieniądze na zakup kolejnego WAXa na użytek swojego projektu — realizuje system transformacji programów.
                Wiosna panowie, wiosna
Władysław M. Turski
Archiwum PTI Ewa Łukasik ( elukasik@cs.put.poznan.pl) Grzegorz Przybył ( grzegorz.przybyl@wp.pl ) www.pti.org.pl Kontakt PTI ( pti@pti.org.pl )
Tutorial


Tutorial

Wyszukiwanie

Całość
tylko prodialog
tylko biuletyny
tylko konferencje
tylko multimedia
tylko sprawozdania
tylko uchwały
tylko zawody
tylko zjazdy
pozostałe treści

Rodzaj przeszukiwania
Słowa kluczowe
Pełen tekst

pelen zakres dat
ograniczony zakres
od:

do:




Kontakty

Instytut Informatyki

Polskie Towarzystwo Informatyczne

Nasz Skrzynka Pocztowa

+ - D A