W sierpniu 2005 Piotrek M. przysłał mi takie oto osobiste rozważania:
jamniki to psy magiczne...
o ile wszytskie opowiesci o ich polimorfizmie sa prawdziwe o tyle warto
wspomniec o ich sile, zwinnosci i gibkosci, ktore przecza prawom fizyki
i szydza z najwiekszych silaczy tego swiata.
otoz jeden magiczny jamnik uznal swego czasu, majac zaledwie 3 miesiace
ze trzeba podwladnemu dac mala probke swoich mozliwosci. tym samym zyskac
wieksze poparcie wsrod niewolnikow (domownikow), dodatkowe czekoladowe
wafelki oraz dostep do sypialni niewolnikow starszych (rodzicow).
bylo piekne letnie przedpoludnie gdy moj pan (4 m-ce) i ja szlismy sobie
chodniczkiem obok biedronki. ja przypiety do smyczy mojego pana czulem
nieopisana dume, ze moge mu towarzyszyc przy rutynowym powolnym obchodzie
osiedla. bylo tak ladnie, ze moj pan na moment przystanal, spojrzal sie na
mnie wzrokiem 'mozesz sciagnac mi smycz bo mnie kole w szyjke'. (do dzis
nie umiem opisac jakim sposobem rozumiem to co chce mi pokazac droga wzrokowa,
pewnie maja rowniez zdolnosc kontrolowania mysli i wplywania na decyzje
ludzi)... poslusznie odczepilem smycz i po chwili zobaczylem jak pan wbiega
na osiedlowa ulice wprost pod kola nadjezdzajacego samochodu. zamarlo mi serce,
balem sie utracic tego_kogo_kocham_najbardziej. Alez bylem gupi, moj jamnik,
wybral sprytne miejsce na pokaz, zaraz obok lezacego policjanta. sprytnie
swoimi pleckami zamortyzowal ciazenie poloneza podbijacac lewe obydwa kola.
wtedy zdezorientowany, roztrzesiony podbieglem do psa. podnioslem na rece,
przytulilem, poczulem jak lize mnie w ucho i zrozumialem... moj jamnik mnie
kocha i nigdy nie odejdzie w zaden glupi sposob.
od tamtej pory dokonal wiele cudow, wraz z wiekiem jego moc rosla, nabral
doswiadczenia, wspial sie na nowe poziomy i uzyskal dostep do tajemnych mocy
i umiejetnosci. wystarczy wspomniec niezliczone walki z silniejszymi od siebie,
wypicie kapsla wodki, naszczekanie na listonosza, policjanta i hydraulika,
samozagubienie i odnalezienie akurat w porze obiadowej, udzial w rozprawie
sadowej, poskromienie tuzina kotow i uczenie ich szczekania, reorganizacje
ogrodka i terenow zielonych wokol domu, pozarcie 5 nalesnikow, 30 dkg czekoladek,
swinskiego ucha, miski kociej karmy i porcji watrobki za jednym posiedzeniem,
wysylanie pozaziemskich transmisji o 2 w nocy, terroryzowanie najblizszych
kilku przecznic, panoszenie sie, ploszenie ptactwa, sianie chaosu itp.
jestem dumny z mojego jamnika. czasem tylko jest mi przykro ze zostanie odwolany
przez swojego zwierzchnika, wielkiego krola jamnikow, ktory jest w wielkim cieplym
lozku, do nowej misji. pewnie jego madry rozumek trafi do innej ziemskiej
podlugowatej powloki by niesc milosc, szczescie i pokoj przynajmniej przez te 12
jamniczych lat.
kocham cie moj drakusiu ;)