Polskie Towarzystwo Informatyczne
NUMER ARCHIWALNY:     1 / 69 rok VII | styczeń 1988
Archiwum
Menu chronologiczne Menu tematyczne


Polskie Towarzystwo Informatyczne

Od Prezesa
                W maju 1987 roku minęło sześć lat od Zjazdu Założycielskiego PTI. W “Biuletynie Informacyjnym Polskiego Towarzystwa Informatycznego” nr 1, 1981 czytamy: “Już istniejemy! Nie jest to informacja nowa, ale kronikarski obowiązek wymaga, aby w inauguracyjnym akapicie naszego pierwszego biuletynu znalazło się to zdanie: Na zjeździe odbytym 23 maja 1981 roku w Warszawie zostało założone Polskie Towarzystwo Informatyczne. Mamy zatem osobowość prawną, pieczątkę, adres do korespondencji. Nie mamy na razie własnego lokalu, sekretarek, dysponujemy ograniczonymi funduszami i możliwościami poligraficznymi.”
                Tak zaczynaliśmy. Biedni, ale pełni entuzjazmu i wielkich nadziei. Co z tego entuzjazmu przetrwało do dziś? Które z naszych nadziei się spełniły? Mamy Lokal, spory fundusz zarobiony własnymi rękami i profesjonalny sekretariat. W Towarzystwie działa kilkanaście sekcji i kilka komisji. Organizujemy szkoły i konferencje, w których wzięło już udział parę tysięcy osób. Wykonujemy ekspertyzy, szkolimy, doradzamy. Zgodnie ze statutem nie przyjęliśmy nigdy ani grosza dotacji. Daje nam to swobodę wyrażania niezależnych opinii w sprawach polskiej informatyki. Nasz głos słuchany jest z uwagą. I to zarówno przez społeczeństwo, jak i przez coraz większą część administracji państwowej. Wiele przykładów na to można znaleźć w publikowanych w Biuletynie sprawozdaniach Zarządu Głównego PTI pierwszej i drugiej kadencji.
                Tyle o Towarzystwie. A jak od dnia pierwszego Zjazdu zmieniła się polska informatyka? Tu niestety jest znacznie mniej sukcesów do zanotowania. Co prawda, znowu jak przed laty, mówi się i pisze o informatyce w słowach pełnych entuzjazmu i nadziei na cud. Entuzjazmu i nadziei spowodowanych, z jednej strony, sukcesami zastosowań informatyki na świecie, z drugiej zaś — oszałamiającym wielu publicystów napływem do Polski pewnej liczby mikrokomputerów. Tymczasem jednak nasze Odry są dziś o dalsze sześć lat starsze i nadal nie wiadomo, czy, kiedy i czym będzie je można zastąpić. Wiadomo jedynie, że jakość komputerów pochodzących z pierwszego obszaru płatniczego jest tak niedobra, że do reguły raczej niż do wyjątków należą przykłady systemowej niesprawności tego sprzętu przez 350 dni w gwarancyjnym roku eksploatacji. Nie wiadomo również, skąd mamy wziąć w Polsce komputery lepsze, nowsze i większe, bez których nie sposób poważnie myśleć o przynoszących efekty zastosowaniach. Wiadomo tylko, że większość profesjonalnych zastosowań informatyki za pomocą samych mikrokomputerów zrealizować się nie da. I tak dalej. I tak dalej.
                Jaka rola w tej niewesołej sytuacji przypada nam — informatykom, członkom Towarzystwa? Wydaje się, że przede wszystkim musimy upominać się wielkim głosem o naprawę stanu polskiej informatyki. Jednocześnie musimy jednak wyjaśnić, że rozwój informatyki nie jest ani celowy, ani nawet możliwy, jeżeli nie będzie poprzedzony odpowiednimi zmianami w strukturze naszej gospodarki. Bez informatyki nie będzie nowoczesnej gospodarki, ale też instalowanie komputera w dziewiętnastowiecznej kuźni jest bezsensowne. Nie bójmy się mocnych sformułowań. Nie cukrujmy naszych wypowiedzi, aby umilić życie sobie i innym. Mówmy otwarcie, że jeżeli nasza gospodarka nie będzie doprowadzona do takiego poziomu, aby zastosowanie w niej informatyki stało się możliwe, to za kilka lat Polska przestanie przypominać cywilizowany kraj Europy środkowej. To nie żart ani przesadny pesymizm. Na skali gospodarczego rozwoju Europy “rozwój” polskiej informatyki odbywa się w kierunku wstecznym. Gdy 20 lat temu kupowaliśmy od brytyjskiej firmy ICL licencję dla polskiej Odry, wówczas była to technologia w miarę nowoczesna, która miała taką pozostać przez kilka lat. Dziś rodzimy przemysł mami nas obietnicą uruchomienia — w stale oddalającym się terminie — seryjnej produkcji mikrokomputera, który w domach towarowych Singapuru i Taiwanu jest już oferowany po cenach likwidacyjnych. Z jego produkcji bowiem całkowicie na świecie zrezygnowano. Podczas gdy świat przechodzi na telefonię cyfrową zastanawiając się, czy półtorasekundowy czas oczekiwania na połączenie nie jest zbyt długi, uzyskanie połączenia telefonicznego pomiędzy dwiema dzielnicami Warszawy wymaga dziś, bo 20 lat temu było lepiej — zdolności i cierpliwości partyzanckiego radiotelegrafisty. To tylko dwa przykłady. Każdy informatyk potrafi ich podać więcej.
                W takiej sytuacji wkraczamy w siódmy rok istnienia PTI. W jakiej będziemy go żegnać, zależy również od nas, choć przecież tylko w części. Życzmy więc sobie, aby rok 1988 był rokiem wiarygodnych nadziei — dla polskiej informatyki; dla naszego towarzystwa, dla nas wszystkich.
Archiwum PTI Ewa Łukasik ( elukasik@cs.put.poznan.pl) Grzegorz Przybył ( grzegorz.przybyl@wp.pl ) www.pti.org.pl Kontakt PTI ( pti@pti.org.pl )
Tutorial


Tutorial

Wyszukiwanie

Całość
tylko prodialog
tylko biuletyny
tylko konferencje
tylko multimedia
tylko sprawozdania
tylko uchwały
tylko zawody
tylko zjazdy
pozostałe treści

Rodzaj przeszukiwania
Słowa kluczowe
Pełen tekst

pelen zakres dat
ograniczony zakres
od:

do:




Kontakty

Instytut Informatyki

Polskie Towarzystwo Informatyczne

Nasz Skrzynka Pocztowa

+ - D A