Polskie Towarzystwo Informatyczne
NUMER ARCHIWALNY:     1-2 / 31-32 rok IV | styczeń-luty 1985
Archiwum
Menu chronologiczne Menu tematyczne


Polskie Towarzystwo Informatyczne

Od Prezesa
 
                Trzeba być ślepym i głuchym, żeby nie dostrzec, iż wokół informatyki znowu zaczyna się ruch. Coraz więcej na ten temat pisze prasa, w radio i telewizji nie mija tydzień bez jakiejś przynajmniej audycji o komputerach. Po długim milczeniu powinno to cieszyć. Na różnych naradach i konferencjach też coraz głośniej o informatyce. Zgłaszają się także ci, co już byli odeszli na wygodniejsze, mniej kontrowersyjne, bezpieczniejsze pozycje. Zwłaszcza po opublikowaniu przez prasę komunikatu o wyjazdowym posiedzeniu Prezydium Rządu w dniu 5 listopada 1984 wzrosła liczba sympatyków komputeryzacji. Witamy!
                Bylibyśmy jednak nieuczciwi, gdybyśmy nie zauważyli, że w tej beczce (no, antałku) miodu jest sporo dziegciu.
                Podnoszą się oto głosy, że informatyka się przeżyła, że nie ma podstaw, by uznawać jej samodzielność, że to po prostu elektronika + matematyka + nauka o informacji + nauka o systemach + być może jeszcze jakieś drobiazgi. I co tam kto bezpiecznie sobie uprawiał, to teraz eksponuje jako ten najważniejszy, prawie jedyny godny rozwoju temat w całym interesie. Przypominają się lata siedemdziesiąte: wtedy, co prawda, hasło “informatyka” było modne, ale w praktyce dzielono je na składowe, składowe rozłączne, podporządkowane różnym resortom. Za całość a przypomnijmy: całość to zastosowania, żywe, funkcjonujące, użyteczne, tj. przynoszące realny pożytek społeczeństwu zastosowania nie odpowiadał nikt. I całości, informatyki użytecznej było bardzo mało, aczkolwiek poszczególne części się rozwijały jedne lepiej, drugie gorzej. W przemysłowej branży komputerowej nawet mówić i pisać oficjalnie o informatyce nie było wolno, bo od zastosowań komputerów był inny resort!
                Nie ma chyba informatyka, który by się ośmieszył odmawiając znaczenia elektronice czy matematyce‚ dla informatyki. Nie ma na pewno informatyka, który by myślał o informatyce bez komputerów, dobrych, niezawodnych urządzeń i systemów. Nie ma też zastosowań informatyki bez rzetelnej analizy dziedziny zastosowań i bez przydania realnej wartości informacji przedmiotowej właściwej dla danej dziedziny. To banalnie oczywiste stwierdzenia.
                Ale równie oczywiste powinno być, że umiejętne łączenie tych wszystkich składowych rozwinęło się w ostatnim trzydziestoleciu w samodzielną dyscyplinę, ze swoją teorią (wcale już niemałą) i praktyczną. Że wszędzie tam, gdzie informatyka kwitnie, gdzie funkcjonują rzeczywiście użyteczne systemy informatyczne, pracują setki tysięcy informatyków, ludzi uprawiających informatykę jako zawód. Czasami są to teoretycy, czasami różnych szczebli nauczyciele, najczęściej praktycy wykształceni i stale dokształcani w informatyce. Gdybyśmy nawet jako społeczeństwo byli na tyle bogaci, by uprawiać każdą dyscyplinę wiedzy i rozwijać każdą gałąź przemysłu, postęp w zastosowaniach informatyki moglibyśmy osiągnąć tylko pod warunkiem uprawiania i wdrażania informatyki. Ale nie jesteśmy tacy bogaci. Tym bardziej przeto musimy kształtować naszą politykę popierania rozwoju tak, aby możliwie najpełniej wykorzystać efekt synergetyczny (wartość całości większa niż suma wartości składowych), osiągany wtedy, gdy kierujemy się zamierzonym celem ostatecznym. I wtedy, gdy cel ten wyraża się w kategoriach użytkowych funkcjonowania systemu czy urządzenia przetwarzania informacji, poprawne przekształcenie tak sformułowanego celu na wymagania odnośnie do sprzętu, konfiguracji, oprogramowania, systemu obsługi itp. jest właśnie zadaniem zawodowym informatyka, podobnie jak optymalne zbudowanie oprogramowanego systemu komputerowego z właściwie wybranych elementów. Dlatego właśnie jest potrzebna informatyka jako dyscyplina wiedzy, jako umiejętność praktyczna i jako gałąź przemysłu (obejmująca wytwórstwo sprzętu, oprogramowania, usługi projektowe i kompletacyjne tudzież serwis techniczny i eksploatacyjny).
                Odmawiając samodzielności informatyce, skazuje się społeczeństwo na wieczną amatorszczyznę, chaos i niefachowność w dziedzinie zastosowań środków przetwarzania informacji. Informatykiem nikt nie staje się z nominacji, z dnia na dzień. Dziś do tego fachu przygotowuje się na studiach specjalistycznych. Kiedyś zdobywało się go latami praktyki, ucząc się wraz z rozwojem powstającej dziedziny. Ale od wielu lat dziedzina ta już istnieje. Nie dajmy sobie wmówić, że jej nie ma.
Archiwum PTI Ewa Łukasik ( elukasik@cs.put.poznan.pl) Grzegorz Przybył ( grzegorz.przybyl@wp.pl ) www.pti.org.pl Kontakt PTI ( pti@pti.org.pl )
Tutorial


Tutorial

Wyszukiwanie

Całość
tylko prodialog
tylko biuletyny
tylko konferencje
tylko multimedia
tylko sprawozdania
tylko uchwały
tylko zawody
tylko zjazdy
pozostałe treści

Rodzaj przeszukiwania
Słowa kluczowe
Pełen tekst

pelen zakres dat
ograniczony zakres
od:

do:




Kontakty

Instytut Informatyki

Polskie Towarzystwo Informatyczne

Nasz Skrzynka Pocztowa

+ - D A